piątek, 3 maja 2013

Prolog


 - Mam dla Pani pewną propozycję. Proszę usiąść, bo i ja będę musiał stać. - prezes wskazał na krzesło i oboje usiedliśmy.
- Dziękuję.
- To może od razu przejdziemy do rzeczy. Jak już wcześniej wspominałem mam dla Pani pewną propozycję, zawodową oczywiście.
- Naturalnie. - oboje się zaśmialiśmy.
- Więc : Ze względu na  Pani wyniki w pracy i referencję, oraz znajomość języków postanowiliśmy wysłać panią na roczny staż w jednej z madryckich stacji telewizyjnych, ściśle współpracującą z naszą. Z tego co się dowiedzieliśmy mają oni dla pani dosyć ciekawe, jak i zarazem bardzo prestiżowe zadanie. - napił się wody.
- Doskonale pan wie, jak działa na mnie to miasto, jednakże..
- A nie chce pani się dowiedzieć o co dokładnie chodzi, zanim zrezygnuje? - Przerwał mi.
- Oczywiście, przepraszam.
- Chodzi o .. - w tym momencie przeszkodził nam telefon. - Przepraszam panią bardzo, ale muszę odebrać, dokończymy tą rozmowę jutro. Może wyślę pani wszystko na maila, a jutro dokładnie porozmawiamy o wszystkim. Liczę, jednak na to, że taka propozycja nie przejdzie pani obojętnie.
- Do widzenia. - Pożegnałam się i wyszłam. Byłam nieco zaskoczona i zdezorientowana, a zarazem dumna, że dostałam taką propozycję, ale.. No właśnie, jest jedno bardzo znaczące "ale". Z powodu wydarzeń jakie mają nastąpić w moim życiu będę musiała zrezygnować. Gdybym parę miesięcy szybciej się o tym dowiedziała to nie wahałabym się ani chwili. Od razu po usłyszeniu "Roczny staż w Madrycie" powiedziałabym - Jadę! A tak.. Ehh.. Marzenia się spełniają, jednak czasem zbyt późno, aby móc je zrealizować.  

 Po pracy wróciłam do domu. Pawła jeszcze nie było. Zrobiłam obiad. Postanowiłam do niego zadzwonić.

< - Halo?
   - Cześć kochanie. O której będziesz?
   - Nie wiem jeszcze. Mam jeszcze jedno spotkanie i nie wiem ile mi zejdzie. Stało się coś?
   - Nie, nic. Chciałam wiedzieć, bo zrobiłam obiad  i nie wiedziałam czy zaczekać na Ciebie.
   - Zjedz sama. Będę wieczorem.
   - Dobrze. Prezes mnie zaprosił i ..
   - Jak wrócę, to mi opowiesz. Teraz nie mam czasu. Pa.
   - No okey. Do zobaczenia w domu. Kocham Cię.
   - <pik, pik> >

Nie usłyszałam odpowiedzi. Rozłączył się. No trudno. Zjadłam obiad, wykąpałam się i sprawdziłam maila. To, co przeczytałam było czymś więcej, niż spełnieniem marzeń. Nawet sobie nie wyobrażałam, że będę miała szansę robić! Szybko jednak zeszłam na ziemię. Spojrzałam przed siebie i zobaczyłam zdjęcie. Moje z Pawłem. Za cztery miesiące mamy się pobrać. Więc nijak mogłam pogodzić to ze stażem. Mogłam spróbować przełożyć ślub, ale i tak już go tyle razy przekładaliśmy ze względu na pracę Pawła. Kiedy byłam dzieckiem, przez pracę rodziców rozpadło się ich małżeństwo. Nie mogłam pozwolić, aby tak też się stało w moim przypadku. Rodzina jednak była dla mnie ważniejsza niż kariera zawodowa.  Wiedziałam już jaką odpowiedź dam jutro prezesowi. Nie będzie ona łatwa, ale trudno. Coś za coś.


                                                                 *** Następny dzień***

   <puk puk>

- Proszę.
- Dzień dobry.
- O, pani Iza. Dzień dobry. Proszę siadać.
- Dziękuję, powiem tylko, co mam powiedzieć i muszę wracać, zredagować tekst.
- W takim razie słucham.
- Niestety, ale muszę zrezygnować. - mówiłam ze smutkiem w głosie, ale cóż. Paweł też stanowczo powiedział, że mam nie jechać.
- Ale dlaczego? Wie pani jaka to jest szansa?
- Zdaje sobie z tego sprawę, ale sytuacja rodzinna. Wie pan, w życiu trzeba wiedzieć jaką się ma hierarchię wartości.
- Rozumiem. No cóż, trudno. Liczyłem na panią. Byłem przekonany, że osiągnie pani dzięki temu wiele. Przez tydzień może pani zmienić jeszcze swoją decyzję.
- Dziękuję, ale jest ona nieodwołalna. - Powiedziałam stanowczo.
- Jednak nadal podtrzymuję, to co powiedziałem.
- Jest mi bardzo miło. Muszę już iść. Jeszcze raz dziękuję i przepraszam. Do widzenia. - pożegnałam się z uśmiechem na twarzy i wyszłam. Przez resztę dnia nie myślałam o podjętej przeze mnie decyzji. Wiedziałam, że to mi nie pomoże. Jeżeli już coś postanowiłam, to musiałam się tego trzymać. Przecież tutaj, w Warszawie nie miałam źle. Jeździłam na różne wywiady z piłkarzami, wiele razy odwiedzałam stadion w Madrycie. Nie byłam już potrzebna więcej w redakcji. Postanowiłam, że resztę pracy zrobię w domu.

- O, Paweł już jest. Jak dobrze. Potrzebuję go teraz. - pomyślałam widząc jego samochód na parkingu. Wiedział, że będę miała małego doła i postanowił wrócić wcześniej. - Tak, to cały Paweł. Zawsze się o mnie troszczył. - Myślałam idąc w stronę domu. Ta myśl uswiadamiała mnie w przekonaniu, że podjęłam dobrą decyzję.

- Ko..kochanie. Już wróciłaś? - Pytał się zszokowany.
- Wynoś się. - Powiedziałam stanowczo.
- Pozwól, że wszystko Ci wyjaśnię. - mówił nerwowo.
- Nie słyszyałeś co powiedziałam? - nie mogłam uwierzyć z jaką łatwością byłam w stanie się opanować i zachować przy tym tak stanowczy i poważny ton. - Wynoś się.



___________________________________________________________
  W taki właśnie sposób zaczyna się historia stworzona w mojej głowie. Piszę ją, ponieważ chcę dokończyć coś co zaczęłam dwa lata temu, ale niestety nie skończyłam, przez pewne problemy. Teraz chciałabym ją trochę odświeżyć i trochę pozmieniać. Pisać z perspektywy 17-sto, a nie 15-sto latki. Mam nadzieję, że znajdzie się parę osób, którym się spodoba,  to co robię  i będą chętnie czytać. Jeżeli nie, to trudno. Przynajmniej zrobię coś dla siebie i przynajmniej raz w życiu zrobię coś od początku do końca. Dzięki :)


 
   

2 komentarze:

  1. OŁ JE BEJBE ♥
    kocham, kocham, kocham, kocham FEST :D
    czekam na resztę ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. dobrze się zaczyna! powodzenia pisarko! ;***

    OdpowiedzUsuń