sobota, 4 maja 2013

Rozdział 1 - "Zapraszam madame"

- To nie tak jak myślisz.. Myśmy tylko..
- Co? Sprawdzaliście na ile centymetrów do siebie pasujecie? - drwiłam.
- To może ja już pójdę. - powiedziała długonoga brunetka, wychodząc z pokoju.
- Nie, no ja bardzo przepraszam, że przeszkodziłam w tak podniosłej chwili. Trzeba było dać mi znać, że szefowa ma do Ciebie specjalne zadanie w naszym łóżku.
- Skarbie, ale dobrze wiesz, że tylko Ty się dla mnie liczysz i robiłem to dla nas. - zbliżył się i próbował mnie przytulić.
- Nie dotykaj mnie! - szybko się odsunęłam. - Dla nas?! Tak? Dla nas jebałeś się z inną kobietą? - śmiałam się ironicznie.
- Wiesz, że Cie kocham. Jak ochłoniesz, to na spokojnie Ci wszystko wyjaśnię.
- Nie będziesz nic mi wyjaśniał. Dla mnie sprawa jest już skończona i dobrze o tym wiesz, że takiego czegoś Ci nigdy nie wybaczę. Wynoś się!
- Nie wyrzucisz mnie z mojego własnego mieszkania. - powiedział pewnym siebie tonem.
- Okey, w takim razie, ja się wyprowadzam. - wyciągnęłam walizki i zaczęłam się pakować.
- Co Ty robisz? Wiesz, że beze mnie nie dasz sobie rady. Niby gdzie będziesz mieszkać? - próbował wszystkiego, żeby jakoś mnie przekonać, abym została.
- A to już chyba nie Twoja sprawa. - odpowiedziałam chłodno, lekceważąc go i jednocześnie pakując swoje rzeczy.
- Rób jak chcesz. Jeszcze będziesz mnie błagała, żebym do Ciebie wrócił.
- Nie sądzę. - odparłam zamykając  walizkę. Zabierając ostatnią torbę położyłam klucze na stole.
- Zniszczę Cię, rozumiesz?! Pożegnasz się ze swoją karierą. Beze mnie jesteś nikim! - Krzyczał widząc mnie wychodzącą z domu.
- Pieprz się. - powiedziałam ze środkowym palcem wyciągniętym w górze, w ogóle się na niego nie patrząc. Wsiadłam do samochodu. Przejechałam parę kilometrów i zatrzymałam się na poboczu. Kompletnie nie wiedziałam co mam teraz robić. Dopiero teraz zaczęło do mnie docierać co tak naprawdę się stało. Dziwiłam się, że nie płaczę. Zupełnie nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Byłam zdezorientowana. Nagle moje życie wywróciło się do góry nogami. To wszystko miało inaczej wyglądać. Oparłam głowę o siedzenie, wzięłam parę głębokich oddechów i pojechałam do hotelu. Wzięłam zimny prysznic i położyłam się spać. Rano miałam parę nieodebranych połączeń i wiadomości.

<od: Paweł. >

1."Wróć do domu. Proszę."
2. "Kocham Cię!"
3. "Przepraszam, daj mi ostatnią szansę!"
4. "Odbierz ten cholerny telefon!"
5. "Iza, nie przekreślaj tego co było między nami.."

Nie miałam ochoty z nim gadać. Wysłałam mu smsa.

<do : Paweł.

- To Ty wszystko przekreśliłeś. Nie dzwoń do mnie i nie pisz. Jak sobie wszystko poukładam, to odwołam ślub. Pa. >

 Ogarnęłam się i pojechałam do pracy. Nagle zadzwonił telefon. Na wyświetlaczu zobaczyłam, że dzwoni mama. Nie chciałam odbierać, ale od razu domyśliłaby się, że coś się stało. Nie chciałam jej na razie o niczym mówić.

 - Halo?
 - Cześć córeczko. Co się dzieje? Paweł dzwonił i się pytał czy nie ma Cię u nas. - No fajnie, czyli muszę jej powiedzieć.
 - Cześć mamo. Powiem tylko tyle, że ja i Paweł to skończona sprawa. Więcej powiem Ci innym razem.
 - Co się teraz z Tobą dzieje? - ulżyło mi, że nie dopytywała się o szczegóły.
 - Póki co, zatrzymałam się w hotelu. Muszę poszukać jakiegoś mieszkania. Może przyjadę na weekend, to porozmawiamy. Nie martw się o mnie, dam sobie radę. A teraz przepraszam Cię, ale mam dużo pracy.
 - Rozumiem. Już Ci nie przeszkadzam. Trzymaj się. Pa. -

Rozłączyłam się. Przynajmniej to, jako tako miałam z głowy. Po pracy wróciłam do hotelu i wzięłam się za szukanie jakiegoś mieszkania. Nie mogłam przecież całego życia spędzić na walizkach. Zresztą szkoda było mi wydawać tyle pieniędzy na hotele. Musiałam od nowa zorganizować sobie życie. Rano dowiedziałam się, że wieczorem lecę do Barcelony przeprowadzić wywiad z Fabregasem. Miał to zrobić ktoś inny, ale w ostatniej chwili coś mu wyskoczyło, więc wskoczyłam na jego miejsce. Pomyślałam sobie, że jest, to dobra okazja, żeby się odprężyć. Zwłaszcza w mojej cudownej Hiszpanii. Poprosiłam o dzień wolnego. Chciałam spędzić tam jeden dzień i pochodzić po tamtejszych sklepach i poczuć klimat Hiszpanii nocą. Szybko się spakowałam i pojechałam na lotnisko. Przed 18-stą byłam już na miejscu. Od razu pojechałam na Camp Nou, gdzie miał czekać na mnie piłkarz. Mimo, że klub w jakim grał nie wzbudzał u mnie najlepszych emocji, to i tak imponował mi stadion, oraz atmosfera jaka tam panowała. Miał w sobie coś takiego, obok czego nie można przejść obojętnie.

- Hola, soy  Izabela Nowak.
- "Izabela"? - próbował tak samo twardo wypowiedzieć moje imię.
- Isabella. - poprawiłam się.
- No teraz, to tak lepiej brzmi. - oboje się zaśmialiśmy.
- Twój język już to w sobie ma, że jest taki lekki.
- Zgadzam się. Jesteś Rosjanką? - zapytał.
- Polką. - odpowiedziałam uśmiechając się.
- Racja. Głupi ja. Mogłem od razu poznać. Tylko w Polsce są tak piękne kobiety.
- Przez grzeczność nie zaprzeczę. - uśmiechnęłam się jeszcze bardziej. - Jak już wiesz przysłali mnie tu w zastępstwie.
- Miał mnie przemaglować jakiś koleś, a tu taka piękna blond istota.
- Już nie czaruj tak! Zaczynamy?
- I jaki charakterek. Tak, tak, zaczynajmy. - w końcu wzięliśmy się do pracy. Po 20 minutach miałam gotowy materiał.

- Może Cię gdzieś podrzucić? - zaproponował.
- Dzięki, ale hotel mam niedaleko. Przejdę się.
- Z walizką? - zdziwił się. Nagle zadzwonił mi telefon. Angelika.
- Przepraszam.
- Odbierz, ja poczekam.

<Klik>
- Ty małpo! Dlaczego mi nie powiedziałaś, że będziesz w Hiszpanii? - nie zdążyłam nic powiedzieć i już miło powitała mnie moja przyjaciółka.
- Też jest mi miło, że Cię słyszę. - zaśmiałam się. - Oj, no bo to tak szybko wyszło.
- Zbieraj się! za pół godziny masz samolot do Madrytu!
- Ale skąd... - zupełnie nie wiedziałam skąd wiedziała, że jestem w Barcelonie.
- Nieważne. Wszystkiego się dowiesz jak się zobaczymy. Czekam na Ciebie na lotnisku. Pa. <klik> rozłączyła się.

Przez chwilę popatrzyłam się na ekran telefonu. Byłam w lekkim szoku.

- Coś się stało? - z rozmyślań wyciągnął mnie głos Cesca.
- Tak. Nie.
- Rozumiem, że mam wybrać sobie którąś z tych odpowiedzi? - zaśmiał się głośno. - Mogę Ci jakoś pomóc?
- A Twoja oferta podwózki jest nadal aktualna?
- Jak najbardziej. Gdzie pani sobie życzy? - powiedział szarmanckim głosem.
- Za niespełna pół godziny mam samolot do Madrytu, więc: na lotnisko proszę. - starałam się mieć równie dostojny głos, ale oboje parsknęliśmy śmiechem.
- W takim razie zapraszam do mojej limuzyny madame.

Chwilę później byliśmy już na lotnisku.
- Dziękuję.
- Dla mnie to czysta przyjemność. Mam nadzieję, że się kiedyś jeszcze spotkamy.
- Nigdy nie mów nigdy. Cześć. - powiedziałam z największym uśmiechem jaki tylko zdołałam zrobić i wysiadłam. Kupiłam bilet i poleciałam w stronę historycznego i najpiękniejszego dla mnie miasta. Po wyjściu z samolotu rozglądałam się za przyjaciółką. Nagle poczułam, że ktoś łapie mnie za rękę i gwałtownie ciągnie mnie do siebie..






_________________________________________________________
  Pierwszy rozdział jest The End! :D Póki co musi mi się to wszystko rozkręcić. W trakcie pisania, troszkę mi się to wszystko zmienia. Może być coś niezrozumiałego, bądź nielogicznego. To wszystko przez te "nagłe olśnienia" . Mam już wszystko poukładane, a tu ni stąd, ni zowąd przychodzi mi do głowy inny pomysł. Mam nadzieję , że mi to wybaczycie. :) Proszę o jakieś opinie na temat opowiadania. Konstruktywna krytyka mile widziana. :)  Santia.

7 komentarzy:

  1. Człowieku, pisz dłuższe te rozdziały, bo to jakieś nieporozumienie jest :c

    CZEKAM NA WIĘCEJ! ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi się jak najbardziej podoba ;) I na pewno będę tu zaglądać i na bieżąco czytać nowe rozdziały :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawie się zaczyna :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziewczyno jak ty ciekawie piszesz !:D uwielbiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Super początek i jak dla mnie ekstra temat. Kobieta, piłka i real to się klei :D Będę na bieżąco wpadać i czytać :))

    OdpowiedzUsuń
  6. luuuuuuuuuuuuuuuuuuubię ♥

    czeeeeeeeeekamy na więcej! ♥

    OdpowiedzUsuń